Quick Ride to polski start-up, który wprowadził setki hulajnóg do polskich miast.
O tym, jak wygląda ten rynek w Polsce, jakie są dla niego perspektywy rozwoju i co motywuje jego przedstawicieli do działania z Marcinem Antoszkiem, dyrektorem generalnym Quick Ride rozmawiał Jarosław Ziobrowski.
Czym dokładnie się zajmujecie?
Świadczymy usługę wynaj-mu hulajnóg elektrycznych z poziomu aplikacji. Naszym atutem jest minimum formalności podczas rejestracji oraz prostota w obsłudze aplikacji, która jest bardzo intuicyjna. Przejazd zostaje rozpoczęty po zeskanowaniu kodu QR znajdującego się na hulajnodze i zakończony po zrobieniu zdjęcia prawidłowego zaparkowania. Rozpoczęliśmy w maju 2019 r. w Trójmieście, od października jesteśmy także na terenie Warszawy, Torunia, Bydgoszczy, a od listopada także Szczecina. Obecnie flota Quick liczy ponad 1000 hulajnóg i jesteśmy w siedmiu miastach w Polsce.
Nie boicie się konkurencji?
Nie boimy. W każdej branży prędzej czy później nadejdzie czas, gdy będzie trzeba z kimś konkurować. Można być pierwszym na rynku, ale z czasem jak grzyby po deszczu zaczną pojawiać się inne firmy. Sharing hulajnóg w ciągu tego roku zrobił się u nas bardzo popularny, powstało wiele nowych operatorów, weszli do Polski także zagraniczni potentaci.
Silna konkurencja jest najlepszą motywacją do skuteczniejszego działania, do podnoszenia jakości świadczonych usług, do nieustannego rozwoju. Aktualnie jesteśmy największym polskim operatorem hulajnóg.
Ile czasu zajmuje stworzenie aplikacji?
Stworzenie aplikacji mobilnej to wbrew pozorom duże i czasochłonne przedsięwzięcie. Składa się ono z wielu etapów, trzeba zbudować cały zespół softwarowy, ponadto aplikacja musi sprawnie współpracować z modułem IoT, który steruje sprzętem. Należy również wspomnieć, że aplikacja jest żywym tworem, nieodłącznym elementem budowy jest późniejsze jej utrzymanie i nieustanne testowanie wszystkich zawartych w niej funkcji. Tak więc cały proces trwa co najmniej rok i nie ma możliwości stworzenia tego szybciej.
Biznes skierowany do ostatecznego konsumenta (B2C) jest dla Państwa łatwy?
Jest bardzo ciężki. Na tę chwilę mamy ponad 80 tysięcy pobrań aplikacji, a co za tym idzie, ponad 80 tysięcy klientów. Nasza grupa docelowa, do której skierowane są usługi, jest bardzo szeroka, userzy są w różnym przedziale wiekowym, z różnymi upodobaniami i oczekiwaniami. Nie jest łatwo sprostać im wszystkim naraz. Staramy się poznać wymagania naszych klientów, odpowiadać na wszelkie ich pytania i wątpliwości, najszybciej jak to jest możliwe rozwiązywać wszelkie problemy, z którymi zdarza im się mierzyć. Liczymy na to, że to dzięki takiemu podejściu grono naszych użytkowników każdego dnia będzie się powiększać jeszcze bardziej.
Z Państwa sprzętu będzie można skorzystać także poza Polską?
Będzie. Przez ten rok skupiliśmy się na wzmocnieniu swojej pozycji w Polsce i rozwoju aplikacji, w przyszłym planujemy wejść na tynki zagraniczne.
Dyskusja na temat bezpieczeństwa hulajnóg pomaga, czy przeszkadza w prowadzeniu biznesu?
Hulajnogi elektryczne są tanie w eksploatacji, ekologiczne i pozwalają na szybkie przemieszczanie się po mieście, przyczyniają się do rozładowania korków. Są to niewątpliwie zalety. Problem stanowi niepoprawne parkowanie hulajnóg, staramy się jednak edukować naszych klientów w zakresie prawidłowego parkowania i bezpiecznej jazdy.
Prowadzone od jakiegoś czasu dyskusje dotyczące bezpieczeństwa związanego z poruszaniem się hulajnogami, jak też ich odstawianiem przez użytkowników, uważamy za niezwykle istotne. Spojrzenie na całą branżę z innej perspektywy daje nam szerszy obraz sytuacji oraz możliwość reagowania na wszelkie niepokojące sygnały. Zawsze stawiamy na pierwszym miejscu bezpieczeństwo naszych userów, jak również pozostałych uczestników ruchu drogowego.
Jak oceniacie Państwo przepisy prawa dla początkujących przedsiębiorców? Co chcielibyście zmienić?
Przede wszystkim panuje u nas zbytnia biurokracja, dla przykładu statystyczny polski przedsiębiorca poświęca rocznie ponad 150 h na rozliczenie podatku VAT, sama ustawa o podatku od towarów i usług liczy sobie 313 stron i chyba nikt, łącznie z autorami, nie przeczytał jej całej. Spółkę możemy założyć w jeden dzień, ale już na wpis do KRS często trzeba czekać nawet dwa miesiące. Naszej branży przepisy też nie rozpieszczają. Prawnie rzecz biorąc, użytkownik hulajnogi jest pieszym, co powoduje wiele komplikacji. Dużo się mówi o potrzebie wprowadzenia ustawy regulującej aktualny stan rzeczy i mocno na nią czekamy. Projekt ustawy jest aktualnie w fazie konsultacji społecznych.
Jak układa się współpraca z władzami miast, w których macie swoje hulajnogi?
W większości miejsc, gdzie świadczymy usługi, spotykamy się z pozytywną reakcją ze strony władz administracyjnych miast. Niedawno wprowadziliśmy innowacyjne rozwiązania, takie jak rozpoczęty we współpracy z Zarządem Dróg i Zieleni w Gdyni projekt parkowania hulajnóg na stojakach Mevo. Liczymy na to, że darmowe minuty za pozostawienie hulajnogi g we wskazanych punktach zachęcą użytkowników do poprawnego parkowania. Sądzimy, że wprowadzenie naszej usługi wpłynie pozytywnie na atrakcyjność tych miast zarówno dla turystów, jak i mieszkańców.
Szukacie finansowania dla swojego projektu?
Oczywiście. W sierpniu dołączył do nas pierwszy inwestor, a aktualnie wprowadzamy opcję franczyzy, która ułatwi wejście w branżę młodym firmom bez doświadczenia, a nam pozwoli umocnić markę w Polsce, jak również w Europie.
Jak zachęcacie inwestorów?
Sami się znajdują, (śmiech) Biznes sharingowy zrobił się na tyle popularny, że na brak zainteresowania ze strony inwestorów nie możemy narzekać. Mieliśmy także wiele zapytań o franczyzę, postanowiliśmy więc, jak wspomniałem wyżej, wyjść temu na przeciw i od grudnia ruszamy z systemem franczyzowym.
Czy polskie start-upy mają szanse podbić inne rynki?
Niektóre już podbijają. Oczywiście nasze środowisko start-upowe dość skromnie się prezentuje w porównaniu z tym zza oceanu, rynek jest o wiele mniejszy, nasze fundusze Venture Capital dysponują o wiele mniejszym kapitałem, ale za to na pomysłowość i innowacyjność nie możemy narzekać jest wiele ciekawych projektów jak choćby BLIK, którym można u nas płacić od zeszłego miesiąca, a mało kto wie, że to polski produkt.